To kolejna pozycja jaką wybrałam do przeczytania w ramach mojego czelendżu, czyli V edycji wyzwania Kamili Rowińskiej. Łatwo nie było, ale udało mi się skończyć lekturę na czas. Łatwo nie było, nie tylko ze względu na limit czasowy. Przede wszystkim nie było łatwo, bo „Buduj swoje życie odpowiedzialnie i zuchwale”, to nie jest to książka, którą po prostu się czyta… Najlepiej zawiniętym w kocyk, w wygodnym fotelu, z kubkiem ciepłej herbaty lub kawy. I do tego jeszcze z ciasteczkiem… To książka, z którą trzeba solidnie popracować.
Nie byłabym sobą, gdybym już na wstępie nie zboczyła nieco z tematu… 😉 „Udało mi się” – muszę wyrzucić to słowo ze swojego słownika. Dlaczego? Bo „udało mi się” wskazuje od razu, że to co osiągnęliśmy przypisujemy przyczynie zewnętrznej, niezależnej od nas samych. Łutowi szczęścia, przebłysku intelektu, pomocy kogoś z zewnątrz…
Tymczasem lekturę skończyłam na czas, nie dlatego, że los był dla mnie łaskawy… No dobra, może trochę też, bo w dużej mierze przeczytałam ją w samolocie, a termin podróży służbowej (która pojawiła się „just in time”) już nie był ustalony przeze mnie…
W samolocie miałam więc trochę czasu tylko dla siebie, gdzie nie było tego co zwykle jest w domu: „Maaamoooo, … [tu można dowolnie wstawić – od „Tomek mi przeszkadza”, przez „Poproszę wody”, czy „Pobawisz się mną?”, po „Nudzi mi się” lub „Poczytasz mi coś?” ;)]
Zyskawszy tę cenną chwilę spokoju mogłam jednak robić coś innego. Tak wiem, w samolocie możliwości są ograniczone, jednak mogłabym chociażby po prostu sobie siedzieć i nie robić nic, skoro wreszcie nic robić nie muszę. Mogłabym po prostu delektować się tą chwilą luksusu. [Tak, dla mnie to jest luksus ;)] Mogłam jednak zdecydować inaczej. I zrobiłam to! Podjęłam decyzję, że zmierzę się z tą lekturą. Tak więc o moim sukcesie czytelniczym zadecydowałam sama.
„Udało się” kojarzy mi się także z czymś co przychodzi łatwo, nie wymaga zbyt wiele pracy czy wysiłku. To kolejny powód, dla którego warto stosować to określenie z rozwagą, ponieważ umniejszamy w ten sposób swój sukces, oddajemy go w ręce Opatrzności. I nie uczymy się, że na wiele rzeczy w życiu naprawdę mamy wpływ.
Skoro już (wreszcie!) mowa o nauce, to pora aby podzielić się tym, czego z tej lektury się nauczyłam.
Oto moich 10 lekcji z lektury. Myślę, że te lekcje są najlepszą recenzją tej książki.
Dodaj komentarz